“Bare minimum Monday”. O co chodzi w nowym trendzie?
Poniedziałek to najgorszy dzień tygodnia, prawda? Otóż nie dla wszystkich! Influencerki z generacji Z lansują nowy trend, dzięki któremu wejście w nowy tydzien może być dużo przyjemniejsze, niż dotychczas.
Zobacz też: Jak dobrze zacząć dzień? 4 sposoby na udany poranek
Mało kto z nas lubi poniedziałki. Czujemy się niedostatecznie wypoczęci po weekendzie, a jednocześnie nieco rozleniwieni – tymczasem to właśnie w poniedziałki z reguły mamy w pracy najwięcej obowiązków. Czujemy stres przed poniedziałkiem już w niedzielę, wobec czego nie możemy w pełni odpocząć i spirala nerwów i zmęczenia nakręca się z tygodnia na tydzień.
Influencerki z pokolenia Z proponują więc odwrócenie standardów i zupełnie nowy trend – “Bare minimum Monday”. Trend zyskuje coraz większą popularność w mediach społecznościowych i ma coraz więcej zwolenników – nic dziwnego, w końcu kto nie chciałby, aby ich poniedziałek był przyjemny?
O co chodzi?
Mówiąc krótko – w poniedziałek ograniczamy swoje obowiazki do niezbędnego minimum. Oczywiście nie każdy może sobie na to pozwolić – jeśli pracujemy na etacie lub mamy tego dnia zajęcia na uczelni, nie możemy z nich zrezygnować. Jeśli jednak mamy elastyczny grafik lub samodzielnie organizujemy sobie pracę, warto rozważyć stworzenie sobie warunków, które pozwolą wejść w nowy tydzień płynnie i bez bólu.
Nie oznacza to jednak, że powinniśmy całkowicie zrezygnować z pracy w poniedziałki. Możemy jednak zacząć ją później lub rozplanować tak, aby mniej przyjemne zadania wykonać w inne dni. W poniedziałki możemy natomiast skupić się na wprowadzeniu się w dobry nastrój. Zamiast przeciążenia się na starcie obowiązkami, wejdźmy w rytm pracy powoli i swobodnie.
Zobacz też: 3 pomysły na wieczór #selfcare. Jak spędzić czas w swoim własnym towarzystwie?