Fakty i mity o paradontozie - Piekniejsze.pl

Fakty i mity o paradontozie

Fakty i mity o paradontozie, fot. pixabay

Stomatolodzy oceniają, że może być problemem nawet 70% Polaków, chociaż zwykle w krajach cywilizowanych dotyczy najwyżej 10% społeczeństwa. Ufamy, że paradontoza jest nieuleczalna, zawdzięczamy ją genetyce i atakuje tych, którzy mają zdrowe zęby. Jakie są fakty? Bardzo smutne…

1. Paradontoza atakuje zdrowe zęby

MIT

Znane są powszechnie opowieści dziwnej treści, jakoby z powodu paradontozy dentysta, albo i sam zaatakowany przez nią delikwent, musiał “wyciągać” z dziąsła zdrowe zęby. To nieprawda. Bywa, że nawet w bardzo zaawansowanym stadium choroby, korona zęba, czyli ta część widoczna w jamie ustnej, pozostaje nienaruszona, jednak choruje korzeń. Tymczasem korzeń niewątpliwie stanowi część zęba. Przykryty dziąsłem, w którym grasują bakterie, traci naturalną zdolność pozostawania w miejscu. Wszystkie struktury zęba odpowiedzialne za jego przyczepność, w tym specjalne włókna kolagenowe, są zniszczone. Bakterie, które początkowo atakują tylko przyzębie (czyli tkanki ochraniające i przytrzymujące zęby), z czasem “zjadają” także korzeń. Powodują, że staje się bardziej cienki, zdolny do wysunięcia z dziąsła.

2. To problem przede wszystkim kobiecy

MIT

Parodontoza najczęściej atakuje trzydziestolatków. Jest chorobą przewlekłą, z którą niejednokrotnie trzeba już się zmagać do końca życia. Wcale nie dopada częściej kobiet. Wręcz przeciwnie: lekarze obserwują przewagę chorych mężczyzn. To, że niektórzy panowie mogą być bardziej na bakier z higieną i mniej chętnie profilaktycznie odwiedzać stomatologa, niż ich partnerki, nie oznacza jeszcze, że mają zdrowsze zęby i dziąsła.

3. Paradontoza to głównie sprawka genów

MIT

Wiadomo, że czynnik genetyczny odgrywa pewną rolę przy powstawaniu paradontozy, ale jest ona znikoma. Niektórzy rzeczywiście mają większe skłonności do tego schorzenia, ale o jej rozwoju decydujemy już sami. Parodontoza to skutek bytowania w dziąśle bakterii, wywołania przez nie stanu zapalnego i ostatecznie parodontozy. Choroba nie zniszczy ci uzębienia, jeśli we właściwy sposób dbasz o higienę jamy ustnej i nie unikasz kontrolnych wizyt u dentysty przynajmniej raz na pół roku (lub częściej, jeśli tak zalecił stomatolog). Zęby trzeba myć po każdym posiłku, a kiedy to niemożliwe przynajmniej przepłukać usta płynem przeciwbakteryjnym. Nie zapominaj o myciu języka (specjalną skrobaczką lub zwykłą szczoteczką do zębów) i czyszczeniu przestrzeni między zębami nićmi dentystycznymi. Nalot na języku tylko pozornie nie zagraża dziąsłom: również tam powstają kolonie bakterii, które potem mogą przenosić się swobodnie na inne części jamy ustnej.

Regularne usuwanie kamienia nazębnego, tak często lekceważone w Polsce, ma zasadniczy wpływ na rozwój paradontozy. Twardej płytki nazębnej i kamienia nie da się usunąć czyszcząc zęby w warunkach domowych, a te osady to znak, że zęby mogą się długo w jamie ustnej nie utrzymać.

4. Pewną rolę mogą też odegrać hormony

PRAWDA

Zmiany hormonalne, życie w stresie, czy przyjmowanie niektórych leków rzeczywiście sprzyja rozwojowi paradontozy. Rzecz tylko w tym, że niezależne czynniki, według specjalistów, to “usprawiedliwienie” dla zaledwie 1% chorych. Większe znaczenie ma choćby palenie papierosów. Kluczowe: higiena.

5. Dentysta nie rozpozna na czas zagrożenia, bo paradontoza rozwija się bezobjawowo

MIT

Chociaż to prawda, że we wczesnej fazie paradontozy możesz samodzielnie nie obserwować żadnych niepokojących objawów, mitem jest przekonanie, że zmian nie dostrzeże dentysta.

Zdrowe dziąsło powinno być bladoróżowe i wypełniać całkowicie powierzchnie między zębami, a także do zębów przylegać. Również w miejscach, których osobiście nie obejrzysz, a może to zrobić stomatolog (z pomocą np. lusterka). Jeśli dziąsło jest zaczerwienione i odsłania już część szyjki zęba, czyli z założenia niewidocznego odcinka zęba między koroną, a korzeniem, czas na leczenie. Pośpiech jest wskazany szczególnie wtedy, gdy wnikające pod dziąsło bakterie utworzą charakterystyczne “kieszonki”.

Zmiana koloru dziąsła i jego podrażnienie jest spowodowane głównie przez kamień nazębny, twardą strukturę, powodującą drobne skaleczenia i stan zapalny dziąsła. Bakterie tworzące kamień mogą w krótkim czasie naruszyć krawędź dziąsła i doprowadzić do parodontozy.

Jeśli lekarz zauważy taki kamień, zleci jego jak najszybsze usunięcie w gabinecie (coraz częściej nie robią tego sami stomatolodzy, a higieniści). Nie ma takiej pasty, ani szczoteczki, która pozwoliłaby usunąć kamień w domu.

6. Paradontozie sprzyjają wady zgryzu

PRAWDA

Leczenie wad zgryzu to rzeczywiście nie tylko kwestia estetyki, ale i zdrowia. Nieprawidłowe ustawienie zębów w szczęce prowadzi choćby do próchnicy czy wad wymowy. Rzeczywiście może sprzyjać też parodontozie: niełatwo czyścić przestrzenie międzyzębowe, jeśli masz krzywe nachodzące na siebie zęby. Stomatolog, odkrywając nieprawidłowości, powinien skierować cię do ortodonty, który zaproponuje najlepsze rozwiązanie terapeutyczne. To kolejny mit, że ortodonci mogą skutecznie pomagać jedynie dzieciom, nim żeby przyjmą ostateczny kształt i ułożenie w szczęce. Dzisiaj wady zgryzu można leczyć niemal w każdym wieku!

7. Zbyt wrażliwe szyjki zęba to objaw paradontozy

PRAWDA

Nieprzyjemna reakcja na zimne, gorące czy kwaśne, wbrew reklamom niekoniecznie ustąpi zaraz po kupieniu właściwej pasty do zębów. Zwykle to objaw odsłonięcia wrażliwych szyjek zębowych, w wyniku utworzenia “kieszonek” z bakteriami. Na tym etapie najczęściej wystarcza usunięcie kamienia nazębnego i poddziąsłowego. Żeby szyjki nie bolały, zęby często muszą być dodatkowo polakierowane. Przygotuj się na to, że kompleksowe oczyszczenie zębów i ich zabezpieczenie może kosztować nie mniej, niż 150 zł, a w popularnych gabinetach stomatologicznych i 250 zł. Nim zatem oczyścisz kieszeń, ustal, ile w danym gabinecie kosztuje usuwanie kamienia nazebnego, ile poddziąsłowego, a ile lakierowanie. Rozbieżności w cenach są naprawdę spore (bywa, że za lakier wystarczy zapłacić 20 zł, ale i 100 zł). Czasem usługa jest traktowana kompleksowo i wówczas nie musi przekroczyć 120 zł.

Jeśli masz problem z szyjkami i podejrzewasz paradontozę, byłoby idealnie, gdyby twoją jamą ustną zaopiekował się periodontolog. To specjalista od chorób przyzębia (czyli dziąseł, okostnej i ozębnej). Jeśli nie ma takiej możliwości, musi ci wystarczyć stomatolog i zazwyczaj też sobie poradzi, przynajmniej we wczesnych stadiach choroby.

Stomatolog zapewne zaleci ci stosowanie odpowiedniej pasty z zestawem ziół o działaniu przeciwzapalnym i odkażającym lub pastę dla osób z zębami nadwrażliwymi. Leczenie wspomagają też dostępne bez recepty płukanki i żele. Pamiętaj jednak, że to leczenie wspomagające, które nie zastępuje zabiegów w gabinecie.

8. Rozwoju paradontozy nic nie może zatrzymać

MIT

Nieprawda, przecież to nie jest tak, że te 70% rodaków ze zmianami wskazującymi na paradontozę w końcu straci uzębienie. Spora część jednak trafi do lekarza na czas. Obecnie z paradontozą udaje się wygrać nawet wówczas, gdy jest bardzo zaawansowana: czyli zęby się wyraźnie chwieją. Profesjonalne leczenie u periodontologa jest jednak trudne, czasochłonne, a przede wszystkim drogie.

9. Leczenie zaawansowanej parodontozy może okazać się bardzo kosztowne

PRAWDA

Niestety, to fakt. Zaawansowana paradontoza objawia się bardzo dużym odsłonięciem szyjek zębowym i krwawieniem dziąseł nie tylko przy zabiegach higienicznych, ale i np. spożywaniu posiłków. Wówczas, niejednokrotnie, pomóc mogą już tylko profesjonalne zabiegi. Uwaga! Cenny trzeba traktować jedynie orientacyjnie, bo rozbieżności na rynku są zaskakująco duże.

Biostymulacja

– wykorzystuje moc lasera. Dziąsła są naświetlane wiązką promieni o małej mocy. Zabieg jest bezbolesny, przyspiesza gojenie dziąseł, leczy nawet przewlekłe stany zapalne. Sprzyja też samodzielnej regeneracji tkanek, gdyż pobudza też do pracy “siłownie energetyczne” ich komórek (mitochondria magazynujące energię i rybosomy, odpowiedzialne za przyswajanie białka. Biostymulację trzeba powtarzać przynajmniej kilka razy, a koszt jednego zabiegu to zazwyczaj kilkadziesiąt złotych. Bywa, że płacimy za tzw. punkt (czyli każdy biostymulowany ząb i przerwę między nimi) ok. 5-10 zł. Czasem, przy niewielkich zmianach w dziąsłach, jest jedna cena za cykl zabiegów, ok. 200-300 zł.

Kiretaż

polega na oczyszczeniu i spłyceniu “kieszonek” zębów. Pozwala także usunąć chorobowo zmienione fragmenty dziąsła wewnątrz kieszeni – tzw. ziarninę zapalną, która jest bezpośrednio odpowiedzialna za niszczenie kości. Wymaga znieczulenia miejscowego (zastrzyku przeciwbólowego).

Stosuje się dwa rodzaje kiretażu:

– kiretaż otwarty wymaga nacięcia i odwarstwienia tzw. płata dziąsłowego. Chore tkanki są wówczas dobrze widoczne, co pozwala całkowicie je wyeliminować. Zabieg kończy zszycie dziąseł, dzięki czemu goją się łatwo. Cena zabiegu (w obrębie jednego zęba) to niejednokrotnie koszt ok. 200 zł i więcej.

– kiretaż zamknięty jest mniej inwazyjny, ale i mniej skuteczny przy zaawansowanej chorobie. Periodontolog jedynie odsuwa dziąsło od zęba (bez nacinania jego powierzchni) i czyści okolice korzenia. Istnieje ryzyko nawrotu choroby, gdyż w ten sposób nie zawsze można dotrzeć do całej, wymagającej usunięcia, ziarniny. Cena zabiegu: 100-120 zł.

Uwaga: przed zabiegiem dokładnie zapoznaj się z cennikiem. Pozornie zbliżone ceny mogą różnić się znacznie. Bywa, że za kieretaż całego łuku trzeba zapłacić w jednym gabinecie tyle samo, co w innym wyłącznie za jeden ząb.

Odbudowa tkanek

Stosuje się ją zwykle dopiero wtedy, gdy inne metody zawiodą, a zęby są już rozchwiane. Specjalny preparat (z kości pacjenta, kości zwierząt lub syntetyk), zawierający białka, nanosi się na korzeń zęba, by pobudzić tkanki do odnowy. Ponieważ trzeba dostać się do korzenia i w tym wypadku potrzebny jest zabieg chirurgiczny, wykonywany w znieczuleniu miejscowym. Niestety, na efekty zwykle czeka się bardzo długo. Przeszczep kości, stosowany najrzadziej, wymaga znieczulenia ogólnego.

Koszt zabiegu to ok. zwykle 600 zł za ząb wzwyż (cena zależy między innymi od rodzaju stosowanego preparatu). Przy przeszczepie zaczyna się od 1000 zł.

Odbudowywane tkanki wymagają starannej opieki. Często, by przyspieszyć ich regenerację, stosuje się równolegle biostymulację. Część lekarzy zaleca też tzw. szynowanie rozchwianych zębów (połączenie ich od wewnętrznej strony specjalną taśmą lub kompozytem – materiałem stosowanym do wykonywania wypełnień protetycznych), by nie dopuścić do ich wypadania. To kolejny wydatek, niejednokrotnie kilkaset złotych.

Przy żadnym z tych zabiegów nie ma jednak, niestety, 100% gwarancji powodzenia.

10. Jak już wypadną zęby, dziąsła się zagoją i po kłopocie

MIT

Odkładając kwestie estetyczne (chociaż to nic fajnego: stracić naturalne zęby), kłopot z paradontozą nie kończy się w momencie wysunięcia zęba z dziąsła. Przekonały się o tym, nomen omen, boleśnie osoby, które uznały, że teraz problem rozwiąże proteza czy implanty.

Wciąż utrzymujący się stan zapalny dziąsła uniemożliwia jakąkolwiek protetykę. Pod protezą czy w okolicach implantów infekcja będzie się toczyć, mogą nawet rozpocząć się procesy gnilne. I “pusta szczęka” wciąż stanowi realne zagrożenie. Zdrowotne. Zapaleniu przyzębia może towarzyszyć nie tylko wysoka gorączka i silny ból, ale i niebezpieczne dla życia odogniskowe zakażenia w odległych narządach (zatokach szczękowych, wątrobie, układzie krążenia, itp.). Zaatakowane przez bakterie serce może zostać doszczętnie zniszczone i chociaż trudno w to uwierzyć pierwotną przyczyną stanu wymagającego przeszczepu bywa brak higieny stomatologicznej! Oczywiście, potrzeba na to ogromnego zaniedbania, sporo czasu i zazwyczaj zaburzenia odporności, ale, niestety, tak się zdarza.

Źródło: gazeta.pl