Kobiecy wytrysk - Piekniejsze.pl

Kobiecy wytrysk

Kobiecy wytrysk
Kobiecy wytrysk, kobieta, fot. pixabay

Chociaż pisał już o nim Arystoteles, jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku nawet przez lekarzy bywał mylony z nietrzymaniem moczu. Dopiero późniejsze badania ostatecznie potwierdziły, że istnieje, jest objawem pełnego orgazmu, dostępnego dla kobiet akceptujących swoją seksualność i odpowiednio stymulowanych. Wciąż jednak niewiele o nim wiadomo i niekoniecznie staje się źródłem radości dla dwojga. Niesłusznie!

Przed laty kobiety, które przeżyły orgazm zakończony wytryskiem, mimo odczuwania niepowtarzalnej satysfakcji, nie umiały zapanować nad skrępowaniem, a nawet zażenowaniem. Nie dość, że płyn uznawano za mocz, to jeszcze krążyły mity o wytryskach kobiecych spotykanych jedynie w przypadku obojnactwa. Dzisiaj taka “fontanna” staje się oczekiwanym elementem w seksie. Potwierdza bowiem, które kobieta doświadcza bogatego spektrum seksualnych rozkoszy, a jej partner jest znakomitym kochankiem. Wytrysk u kobiety to generalnie skutek umiejętnych pieszczot.

Mówienie o “fontannie” to jednak przesada. Płynu na ogół nie jest zbyt wiele (podobnie, jak przy wytrysku męskim), bo zazwyczaj zaledwie kilka mililitrów, chociaż ponoć zdarzają się wyjątki. Zarazem jednak trudno go nie zauważyć, skoro potrafi dosłownie “wystrzelić” na 20 cm (w wyniku rytmicznych skurczów pochwy). Twierdzenie, że bez wytrysku partnerki nie ma w pełni udanego seksu, również nie jest prawdziwe. To bonus, ale i bez niego może być fantastycznie.

Tajemniczy płyn

Skąd wiadomo, że to nie mocz? Sporo kobiet przyznaje, że intensywna stymulacja przednie ściany pochwy powoduje u nich zwiększone parcie na cewkę moczową… Dowodem są doznania kobiet (to naprawdę można odróżnić), ale przede wszystkim analiza chemiczna płynu. Poza PSA ejakulat zawiera sporo glukozy i fruktozy (typowej dla męskiego nasienia), a zarazem niezwykle mało kreatyniny i mocznika, typowych dla moczu.

Nie należy też utożsamiać ejakulatu z płynem lubrykacyjnym, czyli tym, który w ogóle umożliwia odbywanie stosunków seksualnych, gdyż odpowiada za zwilżenie pochwy. Powstaje on w wyniku podniecenia seksualnego, pieszczot, a nawet fantazji. Wytrysk zarezerwowany jest dla orgazmu.

Można zatem stwierdzić, że blisko prawdy był rzymski lekarz Galen, praktykujący w II wieku naszej ery, który pisał o żeńskiej prostacie. Podobnie jak renesansowy włoski anatom Renaldus Columbus, który próbował łączyć kobiecą ejakulację z funkcjami łechtaczki. Wprawdzie wszystko wskazuje, że bliżej jej jednak do punktu G, a dokładniej wrażliwej na bodźce seksualne przedniej ściany pochwy (według obecnie obowiązującej wiedzy nie ma jednego magicznego guzika, tylko cała szczególna strefa erogenna), jednak bez specjalnej stymulacji, czegoś więcej niż ruchy frykcyjne, do orgazmu z wytryskiem nie dochodzi.

Kobieca prostata?

Seksuolodzy podkreślają, że kobiecy orgazm wciąż z punktu widzenia medycyny musi być traktowany jako swoisty fenomen. Ejakulat żeński zawiera bowiem PSA, czyli antygen specyficzny dla prostaty. Kobiety jednak prostaty nie mają, a zarazem wytrysk nie wiąże się z żadnymi fizjologicznymi zaburzeniami. Aktualnie najbardziej prawdopodobna wydaje się teoria, że płyn, który na pewno nie jest moczem, powstaje w gruczołach przedsionkowych mniejszych. Położone w przedsionku pochwy, u ujścia cewki moczowej, zasadniczo odpowiadają za wydzielanie śluzu. Możliwe jednak, że pod wpływem orgazmu, także za pojawienie się płynu będącego żeńskim ejakulatem. Ponieważ ujścia gruczołów przedsionkowych są zazwyczaj wielkości główki od szpilki, a u części pań tak małe, że wydaje się, że nie ma ich wcale, niewykluczone, że właśnie dlatego tak wiele kobiet nie ma wytrysku i jest on dla nich praktycznie niedostępny.

Wyjątek, czy reguła?

Różne badania, głównie amerykańskie, niejednokrotnie prowadzone na szeroką skalę, wykazały, że ponad połowa kobiet przeżyła orgazm z wytryskiem. Regularnie doświadcza go ok. 6% kobiet, sporadycznie, czy wręcz jednorazowo, 13%. Ocenia się, że w tej ostatniej grupie znajdują się kobiety, które na reakcję swojego organizmu zareagowały niezbyt entuzjastycznie, blokując kolejne doświadczenia.

Prof. Gary Schubach, znany amerykański seksuolog, który prowadził głównie w Kalifornii badania nad pochodzeniem kobiecego wytrysku, twierdzi, że większość kobiet jest zdolna do ejakulacji, dzięki “kobiecej prostacie”. Optymizm innych specjalistów jest bardziej umiarkowany. Choćby dlatego, że prawdopodobnie u wielu pań występuje tzw. wytrysk wsteczny, podczas którego płyn wędruje z cewki do pęcherza moczowego, więc jest niezauważalny. Może to dotyczyć nawet trzech czwartych kobiet. Naukowcy nie wiedzą do końca, jak miałoby dochodzić do swobodnego przemieszczania płynu (w przypadku kobiet układ moczowy i rozrodczy nie mają przecież takich bezpośrednich połączeń, jakie u mężczyzn stanowi prącie), jednak badania potwierdzają, że ejakulat prawdopodobnie przedostaje się do pęcherza. Świadczyć o tym ma chociażby obecność w moczu kobiety po orgazmie PSA, którego “normalnie” tam nie ma, a przynajmniej nie w takich ilościach. Według niektórych teorii płyn jest uwalniany nie pochwowo, a z cewki moczowej, chociaż jego skład świadczy o innym charakterze substancji. Zatem wciąż nawet nie do końca wiadomo, skąd się bierze i skąd wypływa… Jeśli jednak kobieta czerpie radość z seksu i przeżywa orgazmy, zewnętrzna obecność lub brak płynu, ani jego źródło, nie ma większego znaczenia.

Jak to zrobić?

Nie oznacza to jednak, że nad osiąganiem wytrysku nie warto pracować. Zwłaszcza, że same starania mogą być bardzo przyjemne i wzbogacające życie seksualne, zgodnie z zasadą, że i ściganie króliczka ma swoje zalety. Kobieta może początkowo ćwiczyć solo, wzmacniając mięśnie pochwy. Poprawa ich siły i kurczliwości to nie tylko sposób dochodzenia do wytrysku, ale i orgazmu. Pieszczoty powinny koncentrować się na przedniej ścianie pochwy, gdyż prawdopodobnie właśnie jej stymulacja jest związana z żeńską ejakulacją. Niektóre kobiety odczuwają przy pierwszych próbach nasilone parcie na pęcherz. Należy wówczas zrobić przerwę, opróżnić go i pamiętać, że z czasem ćwiczenia są łatwiejsze. Co ciekawe, seksuolodzy przyznają, że podczas stosunku seksualnego o wytrysk najłatwiej w pozycji klasycznej, która właśnie umożliwia stymulację punktu G i okolic.

źródło: info.zdrowie.gazeta.pl