Wywiad: Ewa Kasprzyk - Nie chcę dojrzeć - Piekniejsze.pl

Wywiad: Ewa Kasprzyk – Nie chcę dojrzeć

Wywiad: Ewa Kasprzyk - Nie chcę dojrzeć
Wywiad: Ewa Kasprzyk – Nie chcę dojrzeć, fot. pixabay

“W Polsce cały czas jestem na cenzurowanym. Za to, że kiedyś powiedziałam, że reżyserka chciała mnie posiąść albo że zakochała się we mnie lesbijka a wiadomo, najlepiej sprzedaje się seks i religia” – mówi “Gali” jedna z najbarwniejszych kobiet i aktorek w naszym kraju. Właśnie wróciła z wakacji, podczas których przemierzyła Krym ze swoją 24-letnią córką, początkującą wokalistką i najlepszą przyjaciółką, która nieraz musi hamować ognisty temperament swojej mamy.

Lubię być w drodze, mawia Pani często. Tym razem po drodze był Krym?

Byłam na wakacjach. Dzikich, z plecakiem, jak za studenckich czasów. Z córką i jej koleżanką szukałyśmy taniego przelotu i wylądowałyśmy w Doniecku. Miałyśmy zapewniony tylko jeden nocleg. A potem przez dwa tygodnie poruszałyśmy się autobusami, pociągami. Po drodze wynajmowałyśmy skromne pokoiki. Dotarłyśmy aż do Jałty. Taki wyjazd dobrze robi człowiekowi, bo okazuje się, że jednak nie jest nam w życiu tak źle. A niewygody podróży wynagradzali nam serdeczni ludzie i piękna natura. Wdrapałam się nawet na “czarodziejską” górę, gdzie ludzie zostawiają karteczki ze swoimi życzeniami.

Pani też je napisała?

Oczywiście, spisałam mnóstwo życzeń. Może przesadziłam? (śmiech). Ale jak chce się więcej, to zawsze coś się z tego dostanie. Jako kozica, bo jestem spod znaku Koziorożca, muszę mieć jakiś cel.

Precyzuje Pani te cele na bieżąco, czy też działa długodystansowo?

Zawsze spisuję je na początku roku w punktach, a potem w miarę realizacji skreślam. Wtedy widać, ile zrobiłam. Dochodzą do tego też nowe rzeczy. To mi pomaga żyć. Pisałam: Chcę jechać do Tajlandii czy Kambodży, zobaczyć świątynie i to mi się udawało. Marzenia pokazują, jakie są granice naszej wyobraźni. Taką granicą kiedyś było dla mnie zdobycie praw do tekstu Almodóvara, na którym oparty jest monodram “Patty Diphusa”. A Patty Diphusa już spakowana To zabawne, wypowiadam tam kwestię ? a monodram gram już od dziewięciu lat: “To może pojadę do tej Ameryki” i teraz to się spełnia! Zostałam zaproszona przez Omara Sangare ” aktora, reżysera i autora ” do Nowego Jorku na drugą edycję Festiwalu ROW. Mój występ jest przewidziany na 4 listopada. Ale warunkiem jest nauczenie się tekstu po angielsku. Pocieszam się tylko, że moja bohaterka jest cudzoziemką, więc nie muszę specjalnie martwić się o akcent. Pojawił się jednak inny problem nie dostałam praw do zagrania po angielsku. Rozwiązanie jest takie, że zagram po polsku z angielskimi napisami. Ten festiwal to dla mnie prestiż i przygoda, bo nie idą za tym żadne pieniądze. Szczęśliwie znalazł się sponsor, dzięki któremu możliwe będzie wystawienie spektaklu, bo nie dostałam wsparcia od żadnej instytucji kulturalnej. Więc sama sobie jestem agentką i menedżerką, wieloczynnościowym kombajnem.

Od jakiegoś czasu również sama znajduje Pani teksty z rolami dla siebie i konsekwentnie dąży do ich realizacji.

To prawda. I gdy wszystko się uda, mam wielką satysfakcję. Nową sztukę według mojego pomysłu obiecał mi też Marcin Szczygielski. Ma dotyczyć transseksualistów. Ale dostaję też propozycje, ostatnio od Jerzego Gruzy, który chce, żebyśmy razem zrobili jego tekst w Teatrze Żydowskim. Bardzo sobie cenię pracę w teatrze. Aktualnie poza moim macierzystym Teatrem Kwadrat współpracuję z teatrami Polonia i Kamienica. Nie ma dla mnie nic przyjemniejszego od dialogu z publicznością. I nic nigdy nie było dla mnie ważniejsze od spektaklu. Nawet kiedy miałam odebrać nagrodę w Wenecji za “Bellissimę”, a dyrektor nie zgodził się na mój wyjazd, wybrałam teatr.

W “Bellissimie” stworzyła Pani kreację matki, która za wszelką cenę chce zrobić gwiazdę ze swojej małoletniej córki.

Ale generalnie w Polsce, inaczej niż to jest na świecie, nie pisze się ról dla dojrzałych aktorek. Zastanawiam się, dlaczego dojrzałe kobiety nie interesują polskich reżyserów. Ciekawsza jest dla nich dwudziestolatka, która dopiero co się pojawiła na firmamencie. Nie wierzę w to, że jej problemy miłosne i doświadczenia, mogą bardziej zainteresować publiczność. Spójrzmy na filmy Almodóvara i dojrzałe aktorki, które w nich występują! Zazdroszczę im tych ról. U nas, jak kobieta przekroczy trzydziestkę, wszyscy mówią, że jest starą babą. I już nie jest dobrym towarem do sprzedania. Ja to chrzanię! Nie muszę grać w filmach. Moje życie jest tak interesujące, że przypomina film kręcony na żywo, jakbym ciągle była na planie. Więc będąc sobą, gram sobie w życiu. Jestem gwiazdą w swoim prywatnym kinie.

Skoro kino opowiada o życiu, to czy ono odbywa się bez dojrzałych kobiet?

Nie ma życia bez kobiet. Ale jest rola dla mnie w offowym filmie “Kanadyjska sukienka”. Reżyser Maciek Michalski zaprosił do współpracy wielkie gwiazdy: Annę Seniuk, Zofię Czerwińską, Ewę Kolasińską.

Grała już Pani u tego reżysera w “Królowej śniegu”, za darmo, jak pamiętam.

Zgadza się, też za darmo (śmiech). Trzeba coś z siebie dać. A film dostał nagrodę w Los Angeles. Zagrałam matkę, która ma problem z zaakceptowaniem syna homoseksualisty. Jest otwarta i nowoczesna, ale gdy problem zaczyna dotyczyć jej rodziny, nie może sobie z nim poradzić.

A zatem, ikono gejów, odwrotna strona medalu. Bo zazwyczaj grywa Pani kobiety tolerancyjne, występujące przeciwko polskiemu kołtunowi. A czy zdarzyło się, że ktoś Pani nie akceptował?

W życiu, podczas spektaklu? Nie było takiej sytuacji. A trafiałam do różnych odbiorców, bo występowałam też w małych miastach, gdzie wydawałoby się, że ludzie mogą być mało otwarci na homoseksualizm czy problemy gwiazd porno. Ale czasami słyszę z widowni: ?O Jezu!?, ?O Boże?. Bo np. w ?Patty?? są detaliczne opisy, jak to została zgwałcona w toalecie. Ale czy takie rzeczy się nie zdarzają?! To, jakie role wybieram i jakich tematów dotykam w teatralnych poszukiwaniach, nie budzi takiego zagrożenia, jak to, z czym się spotykamy w życiu. Mord na wyspie Jersey czy tragedia w Norwegii, tym się można bulwersować.

Jak daleko można się posunąć w teatrze?

Nie lubię epatowania fizjologią, jak na spektaklach brutalistów. Jedna z reżyserek zrobiła spektakl, w którym ktoś się załatwia na scenie i potem smaruje się fekaliami. Mnie to brzydzi, to jest poza moją estetyką. Co innego grzebanie się w duszy, psychice człowieka! Znajoma tłumaczka znalazła właśnie irlandzki dramat o dojrzałej kobiecie, która po pięćdziesiątce odkryła seks. Myślę, że i my z czasem dojrzejemy do pokazywania kobiecości we wszystkich jej aspektach. Na razie kobiety dojrzałe w Polsce są postrzegane jedynie jako matki i żony. Kochanki już nie, bo kobieta dojrzała jest u nas poza erotyką, seksem, wszystkim, co jest inne niż odgrywanie tych społecznych ról. Matka, która lepi pierogi ? to chcemy widzieć w obrazie Polki. Ewentualnie przegięcie w drugą stronę ? kobieta upadła. A gdzie jest środek? Dlaczego reżyserzy nie chcą tego zobaczyć?

Seks kobiet, w ogóle ludzi dojrzałych jest tematem tabu.

Jest tabu, czymś obrzydliwym, co się skreśla. Widziałam film “Jestem miłością” z Tildą Swinton, gdzie daje ona wyraz temu, co się dzieje w psychice kobiety po pięćdziesiątce. Swinton pokazuje zmysłowość i seks niepokryty żadną tapetą, bez cienia pruderii. Ciało niewypomadowane pudrem, ze znakami życia, twarz ze zmarszczkami? To absurdalne, że Zbyszkowi Zamachowskiemu proponuje się rolę pod warunkiem wstrzyknięcia sobie botoksu… Przecież dla aktora mimika jest ważna! W teatrze słyszymy od reżyserów: ?Tylko nic nie róbcie ze swoimi twarzami?, bo z niektórymi koleżankami nie da się już grać. Jedyny wyraz ich twarzy to zdziwienie.

Zdziwienie chirurgiczne.

(śmiech) I do tego nieruchome lodowisko na czole. Oczywiście, trzeba o siebie dbać, bo każda z nas chce wyglądać dobrze. Na mnie bardzo korzystnie wpływa współpraca z La Perlą, Instytutem Zdrowia i Urody, ponieważ tam zajmują się kobietą kompleksowo, poprzez dietę, treningi personalne i różne kosmetyczne zabiegi. Ale uroda wynika z połączenia wyglądu zewnętrznego z wnętrzem, osobowością. Z tego, co widzę, mężczyznom podobają się kobiety pełnokrwiste, które wcale nie są doskonałe. Bo nie ma nic gorszego, niż kochać się z wzorcem: 90:60:90! Działa to też w odwrotną stronę, bo ileż można patrzeć na wyrzeźbiony kaloryfer na brzuchu Kena?!

Pełnia życia i pełnia kobiecości to dla Pani to samo?

Raczej nie. Jako młoda osoba byłam trochę łobuziarą, nie przywiązywałam wagi do strojów. W trakcie studiów chowałam swoją kobiecość, wstydziłam się za dużych piersi, garbiłam się, żeby je ukryć. Przełom jest między 30. a 40. rokiem życia. Wchodzi się wtedy w kobiecość, chęć podobania się, podkreślania kobiecości. Fajny etap. Bo ma się już coś za sobą różne zauroczenia, fascynacje, miłości. Myślałam wtedy o wieku, w jakim jestem dzisiaj, jako o starości. Tymczasem mija następna dziesiątka i człowiek znowu się w sobie zbiera (śmiech). I to jest pełnia życia.

Czy to jest właśnie dojrzałość?

Chyba tak. Ale ja nigdy nie chciałabym do końca dojrzeć. Że proszę, jestem już taka mądra, wiem, jak te klocki poskładać i będę teraz radzić wszystkim. Guzik prawda. Wciąż mam w sobie nieroztropność i popełniam te same błędy, które bym popełniła, mając lat dwadzieścia. I dobrze. Życie bez błędów byłoby nieciekawe.

Związek dojrzałej kobiety z dużo młodszym mężczyzną jest do zaakceptowania?

Jeżeli oboje są szczęśliwi, to dlaczego nie. Kiedy czytamy o takim związku, podniecamy się, że to takie piękne. Ale kiedy widzimy obok, potępiamy. Doszukujemy się interesowności, skazujemy na niepowodzenie. Nie ma u nas przyzwolenia na takie związki.

Nawet jest nazwa na taką kobietę – kuguar. A nie ma symetrycznej nazwy dla mężczyzny związanego z młoda dziewczyną, to uznano za normę. A czy można kochać dwie osoby równocześnie?

Miłość jest zaborcza i pragnie wyłączności. Kochając dwie osoby jednocześnie, bezustannie musi się być w sytuacji rozdarcia. A miłość jest siłą napędową człowieka. Dodaje smaku, koloru i sensu. Choć czasem bólu i niepokoju. Ale wtedy jest pełna…

A miłość macierzyńska?

Ona jest nigdy nieodpłacona, ponieważ kochamy bezwarunkowo. I właśnie dlatego, że tak kochamy, dzieci mogą nam sprawić ból i robić z nami, co chcą, czasem bardzo ranić. To miłość do końca życia. Prezent od losu. Ja nie umiałam sobie w ogóle poradzić z macierzyństwem, tak strasznie byłam zakochana w moim dziecku, że się w ogóle urodziło. Nie umiałam dozować kar i nagród. Właściwie cały czas były nagrody. To nie jest za dobre, bo nie dyscyplinuje. Ale dzięki Bogu, córka za bardzo tego nie wykorzystywała. Chciałam wtedy zrezygnować z aktorstwa, tak czułam się spełniona. Ale wróżka przepowiedziała mi, że druga połowa mojego życia będzie o wiele ciekawsza od pierwszej. To ja czekam (śmiech).

Kiedy rozmawiałyśmy z Panią i Gosią przed dwoma laty, córka robiła licencjat na anglistyce i miała aktorskie plany. Teraz, jak słyszałam, nagrywa płytę?

Gosia zrobiła mi tym śpiewaniem wielką niespodziankę. Jako dziecko śpiewała ze szklanką w ręku czy jakimś tłuczkiem, udając, że to mikrofon, ale nie brałam tego poważnie. A ona to sobie wymarzyła. Jest muzycznym samoukiem, pisze teksty i komponuje z Marcinem Kuczewskim. Szuka teraz sponsora na wydanie płyty. Nie chce dalej studiować anglistyki, uważa, że zabierze jej to czas i energię. Nie musi powtarzać mojego błędu przed szkołą teatralną skończyłam studia pedagogiczne, które do niczego mi się nie przydały.

Jesteście nadal dobrymi przyjaciółkami?

Kłócimy się. Nieraz o niedopowiedzenia. Gosia denerwuje się, gdy coś powiem, a potem tego nie dotrzymuję albo zmieniam. A ona jest skrupulatna i prawa. Wścieka się na mnie, gdy parkuję w nieodpowiednim miejscu samochód: “Mamo, z tobą jeździć to się nie da”

Gosia bywa Pani opiekunką?

Jest moją matką (śmiech). ?Dziewczyny, jesteście jak stare ciotki?, mówiłam do Gosi i jej koleżanki podczas niedawnych wakacji na Krymie. Siódma rano biegnę bulwarem, potem pływam przez godzinę, a one wchodzą do wody, pochlapią się chwilę, a potem bez przerwy coś sprawdzają w internecie. Wołam je, żebyśmy poszły na plażę dla nudystów: ?Będziemy się opalać nago?. I co? Pod koniec wyjazdu z trudem je przekonałam, żeby pozdejmowały staniki. ?Mamo, ty chyba jesteś ekshibicjonistką!? mówi moja córka. Tu się nie odsłoń, tu załóż dłuższą sukienkę. Ja z moją przyjaciółką Małgosią umiałyśmy się bawić, wygłupiać bez zahamowań. A one? Smutasy! Wyważone, obciążone jakimiś problemami, wszystkie chodzą do psychoterapeutów. Mówię: ?Lepiej ze mną porozmawiaj?. Nie wiem skąd to się bierze, wokół nich jest chyba za duży szum informacyjny, wszystko za bardzo wirtualne… Siadamy w kawiarni, a one wyjmują komórki. ?Skończcie z tym, bo chcę z wami porozmawiać?. Jeśli nie ma komunikacji wprost, rozlatują się relacje.

Koleżanka często musi Pani powtarzać ?Kasprzyk to nie uchodzi??

Nie mam z nią teraz bliskich kontaktów. Myślę, że dopóki ktoś się nie trudni nierządem albo nie prowadzi ciemnych interesów, wszystko uchodzi. Nie stawiam sobie granic. A my cały czas podlegamy jakiejś ocenie. Cudownie odpoczęłam na Krymie, bo nikt mnie nie zaczepiał i nie mówił: A w telewizji to pani jest grubsza, a wyższa, a czy mogę z panią zdjęcie. W Polsce cały czas jestem na cenzurowanym. Za to, że kiedyś powiedziałam, że reżyserka chciała mnie posiąść albo że kiedyś zakochała się we mnie lesbijka. A wiadomo, najlepiej sprzedaje się seks i religia (śmiech).

No i miłość. Może w czasie tych krymskich wakacji spotkała Pani jakiegoś księcia albo przynajmniej przystojnego dziennikarza?

Nie miałam tego szczęścia. Bardziej mi się podobały kobiety (śmiech). Młode Ukrainki są śliczne, to rewia naturalnego piękna.

Źródło: www.kobieta.pl