Jak pomóc, żeby nie zaszkodzić ?
Chcemy komuś dodać otuchy, a okazuje się, że uzyskujemy zupełnie przeciwny efekt. Istnieje wiele sposobów pomagania, które nie wspierają, a oddalają od drugiej osoby. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, gdyż często stosujemy je nawykowo, automatycznie i w dobrej wierze.
Aneta wyszła z gabinetu szefa cała roztrzęsiona i we łzach. Wróciła do swojego pokoju i opowiedziała rozdygotana swojej najlepszej koleżance o tym, co się stało. Została oskarżona o brak zaangażowania w pracę i obniżanie wyników pracy całego zespołu. I parę innych rzeczy… A przecież w weekend pracowała tyle w domu, a nawet zrobiła zestawienie wykraczające poza jej obowiązki. Tak się starała, a spotkała ją taka niesprawiedliwość…
“Aneto, proszę, nie histeryzuj i nie przesadzaj. Uspokój się. Przecież nic się takiego nie stało. Jesteś zbyt przewrażliwiona. Głowa do góry!” – próbowała pocieszyć ją przyjaciółka. Aneta rozpłakała się jeszcze bardziej i wybiegła z pokoju.
W momencie tak silnych emocji zaprzeczanie im nie jest w stanie pomóc, a wprost przeciwnie – narastają jeszcze bardziej. Aneta spotkała kolegę na korytarzu. Gdy zwierzyła się, co się stało, powiedział: “Potraktuj to jako lekcję. Na pewno czegoś cię to nauczyło. Następnym razem już nie popełnisz podobnych błędów”. Odpowiedziała mu ostro, że szkolenie nie jest jej potrzebne w tym momencie, żeby sobie trenował swoich podwładnych, a nie ją.
Poszła do koleżanki z innego działu. Ona zareagowała w taki sposób: “Przesadzasz jak zwykle. Powinnaś nauczyć się panować nad emocjami i mieć więcej dystansu do całej sytuacji”. Aneta odczuła całkowity brak zrozumienia. Krytykowanie w takiej sytuacji jeszcze bardziej pogłębiło jej frustrację.
Koleżanka tego nie zauważyła i kontynuowała dalej: “Opowiedz mi dokładnie jak to było. Co właściwie szef ci zarzucał? Czy to zdarzyło się po raz pierwszy, czy przedtem też już czepiał się ciebie? Jakie błędy zrobiłaś w poprzednim sprawozdaniu? Rzeczywiście było ich dużo?”. Wypytywanie, przesłuchiwanie, poirytowało i zasmuciło Anetę jeszcze bardziej…
Po wyjściu z pracy Aneta wciąż nie mogła się uspokoić. Zadzwoniła do koleżanki. Ta nawet nie dała jej skończyć, mówiąc:“Wiem dokładnie o czym mówisz. Mnie też to spotkało. Tydzień temu byłam “na dywaniku” u swojego szefa. To mi dokładnie przypomina jeszcze gorszą sytuację niż Twoja…”. Opowiadanie własnej “bajki” wkurzyło Anetę, więc skończyła szybko rozmowę…
Wsiadła do samochodu. Stwierdziła, że chce się trochę uspokoić zanim ruszy, więc zadzwoniła do siostry. Ona wysłuchała Anety i powiedziała: “Posłuchaj. Na twoim miejscu pokazałabym szefowi, że nie ma racji. Weź to sprawozdanie i inne prace, które robiłaś w domu. Pokaż mu, co zrobiłaś. Przeproś go, nawet jak nie zawiniłaś, to zawsze dobrze działa”. Udzielanie rad to była jednak też ostatnia rzecz, jakiej Aneta potrzebowała. Przepraszanie kogoś za jego niesłuszne oskarżenia wydało jej się wprost koszmarnym pomysłem.
Pojechała do mamy. Wypiła kawę i chwilę się uspokoiła, gdyż mama początkowo nie komentowała jej wypowiedzi. Ale gdy zaczęła opowiadać więcej, mama stwierdziła: “Tak mi cię żal, biedactwo kochane. Popatrz, jakiego masz pecha. Tak się poświęcasz dla tej pracy i teraz taka zapłata. Jak on mógł tak z tobą postąpić! Inni to mają szczęście – nic nie robią, a dostają nagrody, awansują. A tobie dziecko to ciągle kłody walą się pod nogi”. Okazywanie litości nie podziałało dobrze na Anetę. Znowu się rozpłakała…
Wróciła do domu, ciesząc się na rozmowę z mężem. On wysłuchał i stwierdził: “To mija. Spokojnie. Jutro szef już będzie w lepszym nastroju. Czas leczy wszystkie rany. Poza tym ja tego twojego szefa rozumiem. Jest odpowiedzialny za całość funkcjonowania firmy”. Obrona innej osoby podczas gdy Aneta była pełna żalu, smutku, złości, bezradności, rozgoryczenia, była dla niej zbyt trudna do przyjęcia, więc nie chciała kontynuować rozmowy z mężem.
Wszystkie powyższe komunikaty, z którymi spotkała się Aneta, przeżywając trudną sytuację i potrzebując wsparcia, spowodowały, że jej uczucia i potrzeby zostały stłumione. Zamiast zrozumienia, odczuła brak kontaktu z ludźmi, którzy usiłowali jej pomóc. Rosło w niej poczucie niezrozumienia i krzywdy, niewygodne emocje wracały i nasilały się.
Po rozmowie z mężem była roztrzęsiona, więc wyszła na spacer z psem, aby trochę ochłonąć. Opowiedziała sąsiadce, co się wydarzyło. Ta wysłuchała jej historii z uwagą, po czym stwierdziła: “To musiało być dla ciebie bardzo przykre i trudne – być nagle zaatakowanym przez szefa, i to bez możliwości wyjaśnienia. Wygląda na to, że mocno wytrąciło cię to z równowagi”. Aneta stwierdziła, że tak, że to było okropne… Po czym opowiedziała sąsiadce to wszystko, co w niej było żywe, czując wreszcie empatię i zrozumienie dla tego, co przeżywa.
źródło wp.pl