Lepiej tyć i chudnąć na przemian, niż nie odchudzać się wcale. - Piekniejsze.pl

Lepiej tyć i chudnąć na przemian, niż nie odchudzać się wcale.

Zrzucić parę kilo to nie sztuka, trzeba jeszcze utrzymać wagę. Tymczasem nie mija rok, a 40 proc. odchudzających się wraca do poprzedniej masy ciała. W ciągu pięciu lat 80 proc. z nich tyje i zaczyna odchudzanie od nowa, wpadając w pułapkę jo-jo: pięć kilogramów w dół i potem siedem w górę. Naukowcy z University of California w Los Angeles przeprowadzili analizę ponad 30 najpopularniejszych diet, by dojść do wniosku, że nie ma takiej, która chroniłaby przed wagową huśtawką. Wydaje się więc, że cały wysiłek związany z odchudzaniem wcześniej czy później idzie na marne. W dodatku odbija się na zdrowiu. Lekarze byli dotąd pewni, że ludzie, którzy poddają organizm ciągłym cyklom chudnięcia i tycia, są bardziej narażeni na choroby serca i mają obniżoną odporność. Tyle że to nieprawda. Dla zdrowia lepiej jest bowiem tyć i chudnąć na przemian, niż w ogóle przestać walczyć z nadwagą czy otyłością. Do takich wniosków prowadzą wyniki badań, jakie przeprowadził dr Edward List z Ohio University?s Edison Biotechnology Institute. Dr List po raz pierwszy prześledził, jakie skutki mogą dawać wahania wagi powtarzające się regularnie przez całe życie. Badania przeprowadził co prawda na laboratoryjnych myszach, ale to dlatego, że przeciętna długość życia tych zwierząt wynosi dwa-trzy lata. U ludzi takie obserwacje musiałyby trwać kilkadziesiąt lat.

Do badania dr List wybrał dwie grupy myszy. Jedna, karmiona wysokotłuszczowymi produktami, była otyła. Dla drugiej zaś dobrano dietę, która wywoływała efekt jo-jo myszy przez miesiąc dostawały tłuste jedzenie, a przez następny pokarm niskokaloryczny. Taki schemat żywienia utrzymywano konsekwentnie przez całe ich życie, mierząc jednocześnie masę ciała, zawartość tkanki tłuszczowej i poziom glukozy we krwi. Po ponad dwóch latach dr List przeanalizował wyniki badań i zaskoczony stwierdził, że dieta jo-jo zastosowana u jednej grupy myszy wcale nie jest aż tak szkodliwa dla zdrowia, jak przypuszczał. Co prawda stężenie glukozy we krwi było dalekie od idealnego i przy kalorycznym odżywianiu jej poziom był prawie tak samo wysoki jak u myszy chorych na cukrzycę, ale spadał, kiedy zwierzęta zaczynały dostawać pokarm dietetyczny. Ogólnie jednak, jak ocenił dr List, stan zdrowia gryzoni na diecie jo-jo był lepszy niż tych, które przez całe życie jadły tłusto. Zwierzęta z wahaniami wagi żyły też o jedną trzecią dłużej niż myszy grubaski. Przeżywały ponad dwa lata, podczas gdy otyłe ? niespełna półtora roku. Dla porównania: długość życia w grupie prawidłowo karmionych, szczupłych myszy wynosiła prawie trzy lata.

Okazuje się więc, że wahania masy ciała mogą służyć zdrowiu, a efekt jo-jo nie jest tak zdradliwy dla zdrowia myszy jak sama otyłość czy nadwaga. U ludzi mechanizm jest podobny uważa dr List. Twierdzi on, że jeśli co rusz stosujemy popularne diety odchudzające, to nasz sposób odżywiania staje się podobny jak u myszy na diecie jo-jo. Mamy taką samą huśtawkę wagową: na diecie chudniemy, a gdy zaczynamy jeść bardziej kalorycznie ? znów tyjemy. Do tej pory uczeni straszyli nas efektem jo-jo. Z wcześniejszych badań niezbicie wynikało, że osoby, które w ciągu życia przeszły pięć lub więcej cyklów chudnięcia i tycia, mają złe wyniki badań kardiologicznych i osłabiony układ immunologiczny mało komórek zwanych naturalnymi zabójcami, które walczą z infekcjami wirusowymi i niszczą komórki nowotworowe. Słaby punkt tych badań polegał jednak na tym, że uczeni porównywali stan zdrowia ofiar jo-jo z osobami szczupłymi, a nie z otyłymi. Nie zastanawiali się więc, co jest gorszym złem wahania wagi czy otyłość. A tym samym nie odpowiadali na pytanie, czy lepiej podejmować kolejne próby zrzucania masy ciała, narażając się na jo-jo, czy też z obawy przed nim w ogóle zaniechać walki z nadwagą. Dr Michał Mularczyk, warszawski internista zajmujący się odchudzaniem, przyznaje, że jo-jo to porażka, którą nieraz trzeba ponieść, aby ostatecznie pozbyć się zbędnych kilogramów. Do niego trafiają pacjenci, którzy mają za sobą nawet 20-30 cykli chudnięcia i tycia. Wielu jednak w końcu się udaje na trwałe utrzymać prawidłową wagę. Niezależnie więc od tego, ile razy już się odchudzaliśmy, warto spróbować jeszcze raz mówi dr Mularczyk. Bo nawet z nieudanych prób może wynikać coś dobrego.

Organizm dość szybko zaczyna odczuwać pozytywne skutki odchudzania. Wystarczy, by osoba otyła zrzuciła 5-10 proc. tłuszczu, np. jeśli mężczyzna ważący 90 kg odchudzi się w ciągu roku o 4,5-9 kg, to zaburzony metabolizm zaczyna wracać do normy mówi prof. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, specjalista od żywienia z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM). Są jeszcze inne korzyści. Zwiększony poziom lipidów obniża się (nieraz nawet wraca do normy), podwyższone ciśnienie tętnicze spada nawet o 20 mmHg, normalizuje się stężenie glukozy we krwi. Wygasają powszechne u ludzi z nadwagą stany zapalne, wywołujące choroby serca, lepiej regenerują się uszkodzenia powstałe w tętnicach wylicza prof. Marek Naruszewicz, dziekan Wydziału Farmaceutycznego WUM.

Niestety, wszystkie pozytywne zmiany w organizmie znikają, kiedy znów tyjemy. A jeśli ponownie uda nam się schudnąć, nie możemy oczekiwać, że metabolizm tak samo szybko się poprawi. Każda kolejna próba odchudzania przynosi coraz mniej korzyści zdrowotnych podkreśla prof. Kozłowska-Wojciechowska. Poprawia jednak metabolizm i przynajmniej w pewnym stopniu oddala ryzyko zawałów czy udarów, na jakie narażeni są ludzie otyli. Osoby, którym udaje się schudnąć o ok. 10 proc. i utrzymać obniżoną wagę przez kilka lat, mają szansę żyć dłużej o blisko cztery lata. Metodę odchudzania trzeba tak dobrać, żeby nie było ono torturą. Warto zrobić dokładny przegląd popularnych diet i wybrać taką, która nie będzie dla nas źródłem wyrzeczeń i stresu radzi dr Mularczyk. Za najgorszy sposób uważa odmawianie sobie wszystkiego i zmuszanie się do jedzenia nielubianych produktów tylko dlatego, że są niskokaloryczne. Nawet myszy, które przez trzy tygodnie przetrzymywano na restrykcyjnej diecie, stawały się bardziej podatne na stres i miały nienaturalną ochotę na jedzenie tłustych produktów wykazała dr Tracy Bale z University of Pennsylvania. Ludzie reagują tak samo. Dlatego na mocno ograniczającej diecie jesteśmy głodni i wściekli. W takim stanie szybko z niej zrezygnujemy, by z ulgą powrócić do starych nawyków. A wtedy efekt jo-jo gwarantowany.

NOWE POMYSŁY ZAMIAST DIETY CUD

Specjaliści od żywienia od lat głowią się, jak ułatwić odchudzającym się przejście na zdrowszy styl życia.

Second Life

Tam najszybciej nauczymy się dobrych nawyków wynika z badań prof. Jeanne Johnston z Indiana University.

Z dwóch grup odchudzających się jedna miała stosować dietę zaleconą przez specjalistów i pod ich okiem uczyć się zasad zdrowego żywienia, a druga uczęszczała jedynie na wirtualne zajęcia, gdzie wraz z innymi awatarami uczyła się zdrowych nawyków.

Choć ci ostatni tylko siedzieli przed komputerem, zrzucili około 5 kg ? tyle samo, co osoby nadzorowane przez dietetyków. Schudli, bo po odejściu od komputera powtarzali zachowania przećwiczone w cyberprzestrzeni.

Trening mózgu

Spróbujmy zmodyfikować wydzielanie greliny, hormonu, który zaostrza apetyt i wywołuje uczucie głodu. Jeśli organizm wytwarza jej więcej, mamy wilczy apetyt, a jedzenie sprawia przyjemność.

Psychologowie z University of Yale wykazali, że aby zmniejszyć wydzielanie greliny, wystarczy zacząć oszukiwać mózg. Grupę badanych prosili o wypicie napoju zawierającego 380 kcal. Dopuścili się jednak małego oszustwa. Jednej grupie powiedzieli, że napój zawiera zaledwie 140 kcal, a drugiej że aż 620 kcal. U osób przekonanych, że wypiły wysokokaloryczny napój, żołądek wydzielał o wiele mniej greliny niż u tych, którzy sądzili, że był dietetyczny. Sama autosugestia wystarczyła, by żołądek zmniejszył wydzielanie greliny, a uczucie głodu się nie pojawiło.

Tekst: Joanna Chyłkiewicz